BROWAR & BEST WESTERN czyli odczarowana MARIACKA
Być w Katowicach i nie odwiedzić ulicy Mariackiej, to jak dla kobiety - przymierzyć i nie kupić. Niemożliwe to jest po prostu ...
Oficjalna historia tej ulicy jest długa i bardzo ciekawa, a i każdy Katowiczanin jak i przyjezdny, ma własną osobistą, której nie odnajdziemy w jego pamięci jak i kronikach miejskich również.
Bruk wzdłuż tej najbardziej imprezowej ulicy śląskiego regionu, przeszedł na prawdę wiele, co często możemy pooglądać na Facebooku, jeżeli obsługa monitoringu miejskiego wykazuje poczucie humoru.
I tak, na ulicy, która nigdy nie zasypia, piwo leje się hektolitrami, a "lody naturalne" dostępne są z każdej jej strony - powstaje on - BEST WESTERN HOTEL MARIACKI wraz z klimatyczną restauracją BROWAR MARIACKI.
Miejsce wprost idealnie stworzone dla osób z roczników, które dokładnie pamiętają jaka jest konotacja taśmy magnetofonowej i ołówka. Ludzi młodych i aktywnych, którzy już nie odczuwają przyjemności picia piwa z plastikowego kubka.
To również świetny pomysł na zakwaterowanie naszych gości zagranicznych (nie tylko tych z Sosnowca), którzy w wysmakowanych wnętrzach, wyremontowanego od zera hotelu mogą, chociaż po części uczestniczyć w życiu nocnym Mariackiej, a w razie nadmiaru wrażeń - mają blisko aby uciec i odpocząć w komfortowych warunkach.
Jednak MARIACKI to przede wszystkim wyśmienita, autorska kuchnia pod batutą Krzysztofa Harissona, warzone ze 100-letnią tradycją piwo w trzech rodzajach oraz klimatyczny nastrój.
Z racji tego, że piwoszem nie jestem i nie znam się na nim kompletnie przy następnej wizycie dopytam, o co chodzi z tymi 100 latami w lokalu, który jest otwarty dopiero od roku.
Z racji tego, że piwoszem nie jestem i nie znam się na nim kompletnie przy następnej wizycie dopytam, o co chodzi z tymi 100 latami w lokalu, który jest otwarty dopiero od roku.
Moją opinię w praktyce na temat restauracji podziela wiele osób, gdyż znalezienie wolnego stolika po godzinie 20-tej to cud nawet w tygodniu, nie wspominając już weekendów. Dlatego, jeżeli nie chcecie się odbić od drzwi, to polecam skorzystać z rezerwacji. Dla smakoszy ceniących klimat polecam wnętrze, dla obserwatorów frontową część z widokiem na Mariacką. Ryzykanci nie mają wyboru i biorą każdy stolik albo muszą skorzystać z alternatywy w postaci zapiekanek 24h tuż obok (całkiem niezłych z resztą).
Wracając do menu - karta obfituje w ciekawe przystawki, mięsa, ryby oraz dania vege czyli każdy znajdzie coś dla siebie, dzięki czemu miejsce jest uniwersalne i nie musimy się martwić, że nasi goście będą marudzić.
Dla łasuchów też się znajdzie wiele pyszności, moim faworytem jest ciasto daktylowe z sosem toffi prezentowane na zdjęciu powyżej. Do tego espresso oczywiście, chociaż ostatnio skusiłam się na lemoniadę - to, to przeźroczyste. Kawą to nie było ale na zimny wieczór w sam raz.
Jako rasowy #gastrofil - moja autorska nazwa, dla osoby, która ponad przeciętnie kocha knajpki, restauracje i kawiarnie, szczególnie polecam to miejsce.
Właścicielom i obsłudze życzę wytrwałości w dalszym kreowaniu tego pysznego miejsca.
ależ pięknie wyglądają te posiłki, nigdy tam nie byłam, a całe życie mieszkałam na Śląsku
OdpowiedzUsuń