BOCCANERA moje ulubione miejsce w Krakowie
Od kilku już lat moje wizyty w Krakowie są częste i intensywne ze względu na ich stricte zawodowy charakter. Z reguły zaczynają się one od trudnego wyboru: tania jazda w korkach przez Olkusz czy droga jazda w korkach przez A4.
Niby tylko 60km ale dystans ten można pokonać w skrajnie różnym czasie. Mój rekord życiowy w ilości czasu potrzebnego do przebycia tego sześciedziesięciokilometrowego odcinka autostrady to 3h od bramki do bramki - taki niestety "life" ze Stalexportem. Przemieszczanie się po samym Krakowie po godzinie 14:00 również nie należy do przyjemnych. Chyba, że jesteśmy pasjonatami podziwiania widoków tego cudownego miasta zza samochodowej szyby. W miesiącach zimowych z widoków nici - niestety widać niewiele, a właściwie to widać. Powietrze. Ot taka smogowa rzeczywistość.
Jak mówią złośliwi to jedyne miasto w Polsce gdzie palenie jest mniej szkodliwe od oddychania. Ale zostawmy sprawy niefajne i skupmy się na tym co miłe i przyjemne, bo o tym właśnie ten blog ma być.
Ja od dziecka uwielbiam atmosferę jaka panuje na krakowskim rynku. Przewalające się tłumy ludzi z całego świata, słowa wypowiadane w dziesiątkach języków i ludzie, którzy się do ciebie uśmiechają. Niby kilkadziesiąt kilometrów od domu, a świat jakby inny.
Pomimo że z lubością i to od zawsze uprawiam mój rodzinny sport wyczynowy czyli: espresso, nogi na krześle i wielogodzinne, bezkrytyczne wpatrywanie się w te miliony przechodzących koło Ciebie osób, zawsze przychodzi kres, zmęczenie i potrzeba natychmiastowej ewakuacji z tego turystycznego epicentrum.
Co do zasady nie lubię jeść na krakowskim rynku. Klęska urodzaju powoduje, że jakość, cena i czas oczekiwania na zamówiony posiłek jakoś ze sobą nie współgrają. Wystarczy jednak nieco się od rynku oddalić aby znaleźć kameralną restaurację typu "fancy".
Wystrój wnętrza oraz letni ogródek sprawiają, że lokal jest idealny zarówno na szybki lunch na świeżym powietrzu jak i romantyczną kolację listopadową porą. Szczególną uwagę przykuwa piec, w którym wypiekana jest pizza w prawdziwym włoskim stylu czyli na cienkim cieście z całą gamą oryginalnych dodatków do wyboru.
Lokal oferuje nie tylko wyśmienitą pizzę ale różnego rodzaju antipasti, sałatki (w tym moją ulubioną z kozim serem i orzechami), mięsa, ryby i owoce morza no i oczywiście makarony i risotto. W końcu to kuchnia włoska.
Jako miłośnik cukru w czystej postaci, na deser śmiało mogę polecić Semifreddo, Panna Cotta i specjalność zakładu noszącą nazwę lokalu: Boccanera czyli mus z białej czekolady z mascarpone z nadzieniem z owoców leśnych.
Jak mówią złośliwi to jedyne miasto w Polsce gdzie palenie jest mniej szkodliwe od oddychania. Ale zostawmy sprawy niefajne i skupmy się na tym co miłe i przyjemne, bo o tym właśnie ten blog ma być.
Ja od dziecka uwielbiam atmosferę jaka panuje na krakowskim rynku. Przewalające się tłumy ludzi z całego świata, słowa wypowiadane w dziesiątkach języków i ludzie, którzy się do ciebie uśmiechają. Niby kilkadziesiąt kilometrów od domu, a świat jakby inny.
Pomimo że z lubością i to od zawsze uprawiam mój rodzinny sport wyczynowy czyli: espresso, nogi na krześle i wielogodzinne, bezkrytyczne wpatrywanie się w te miliony przechodzących koło Ciebie osób, zawsze przychodzi kres, zmęczenie i potrzeba natychmiastowej ewakuacji z tego turystycznego epicentrum.
Co do zasady nie lubię jeść na krakowskim rynku. Klęska urodzaju powoduje, że jakość, cena i czas oczekiwania na zamówiony posiłek jakoś ze sobą nie współgrają. Wystarczy jednak nieco się od rynku oddalić aby znaleźć kameralną restaurację typu "fancy".
Boccanera bo o niej mowa, odkryłam przypadkowo na ulicy św. Tomasza 15 zaraz po jej otwarciu. To wyjątkowo klimatyczny lokal, który idealnie wpisuje się w moje gusta gdyż oferuje kuchnię włoską na naprawdę wysokim poziomie. Krótka karta, dobra kawa i sympatyczna obsługa.
Molto bene!
Lokal oferuje nie tylko wyśmienitą pizzę ale różnego rodzaju antipasti, sałatki (w tym moją ulubioną z kozim serem i orzechami), mięsa, ryby i owoce morza no i oczywiście makarony i risotto. W końcu to kuchnia włoska.
Jako miłośnik cukru w czystej postaci, na deser śmiało mogę polecić Semifreddo, Panna Cotta i specjalność zakładu noszącą nazwę lokalu: Boccanera czyli mus z białej czekolady z mascarpone z nadzieniem z owoców leśnych.
Miłośnicy wina i innych napojów alkoholowych nie będą zawiedzeni gdyż karta obfituje w gatunki z Włoch, Niemiec, Francji, USA, Nowej Zelandii, a nawet Polski. I tu ciekawostka białe wino Solaris i czerwone Rondo pochodzą z zachodnio-pomorskiego, z winnicy o nazwie Turnau - tak dokładnie - jej współwłaścicielem jest ten Turnau - Grzegorz, sławny krakus, który śpiewał o deszczu na Brackiej i "Na ulicach cichosza".
Natomiast o Boccanera niech będzie głośno bo w pełni na to zasługuje!
PS.
Grzesiu dzięki za super zdjęcia!
Komentarze
Prześlij komentarz