DRIVE & GOLF DAY czyli emocje w Bytomiu


Pamiętacie?


"Bytom piękna okolica, mieliby Media Markt byłaby stolica"

Głosił kilka lat temu ogromny banner przy drodze 94 w kierunku Katowic. I tyle jeżeli chodzi o pozytywny PR tego miasta, które niestety dosłownie i w przenośni trochę się zapada pod ziemię. 

A szkoda, bo Bytom obfituje w ciekawą architekturę i miejsca w całej swojej typowości miasta na Śląsku - bardzo nietypowe. Jednym z nich jest pole golfowe ARMADA GOLF CLUB, miejsce uciech wszelakich dla fanów elektrycznych pojazdów i piłki niekopanej, uderzanej kijami z połyskującymi końcówkami za miliony monet, które nie są bronią i można przewozić je w samochodzie na okoliczności różne.


Lexus Katowice wraz Toyotą Katowice postanowiły wykorzystać wszystkie atrybuty tego miejsca i zorganizować event, który miał na celu prezentację swoich nowych modeli w sposób znacząco odbiegający od tradycyjnych imprez premierowych.

Nie było pań w długich połyskujących sukniach i sztucznego zachwytu nad wykończeniem deski rozdzielczej i kolorem lakieru prezentowanego modelu. Ten pokaz obfitował w przygodę i realną weryfikację tego, co dział marketingu napisał w folderze reklamowym, a pisze dużo zwłaszcza o możliwościach jazdy w terenie Toyotą jak i o dziwo Lexusem też.

Tłumnie przybyli goście w strojach casual mieli niezwykłą okazję jazd testowych samochodami 4x4 w stylu off-road a'la Bytom czyli po "hołdzie".

Do jazd tych podstawiono:


Absolutnie wspaniały samochód, który swoją wielkością, zewnętrzem i wnętrzem zrobił na mnie kolosalne wrażenie, jeszcze nim wyjechał z parkingu. To, co działo się potem, przypominało poziom emocji unboxing'u torebek marki HERMES na insta stories. 

Zupełnie szczerze, nigdy nie myślałam, że tak wielki i do bólu luksusowy samochód może poruszać się w takim terenie i to z taką prędkością. Zaskoczenie było ogromne. 



Podróżujecie Państwo w komforcie na poziomie klasy biznes w samolotach linii Emirates tyle, że drogą asfaltową. Świetnie wyprofilowana kanapa pokryta wspaniałą jasną skórą i rewelacyjnie działającą klimatyzacją, schładzającą wnętrze do przyjemnych 20 stopni i nagle ... gwałtowny skręt kierownicy w lewo i znajdujemy się w piekle.

To, że nic z tego auta nie odpadło po tej dzikiej przejażdżce, oznacza, że jest wart każdych pieniędzy. 

Absolutnie wspaniały.





Nowa odsłona tej legendarnej, pełnowymiarowej terenówki 4x4 (nie mylić z jakimś tam SUV'em) nie zawiodła pod żadnym względem. Pomimo i tak trudnego już terenu, podobno wykorzystano na ten szalony przejazd jedynie 25% jej możliwości. Aż strach pomyśleć, co jeszcze może, biorąc pod uwagę to, co przeżyliśmy w tej podobno ćwiartce (i absolutnie nie po ćwiartce!).

Niektórzy lekko spoceni współpasażerowie prezentacji tychże możliwości prosili o przejazd tak maksymalnie na 15%, gdyż mają rodziny, liczne potomstwo i dodatkowo nie lubią dachowania. Nie było litości - spadki, wjazdy i zakręty bokiem, a to wszystko w ultra komfortowym i przestronnym wnętrzu. No i bagażnik, który pomieści wszystko.

Fantastycznie.




Przy tym modelu nakręcenie filmu nie było możliwe. Tutaj była moc i ile fabryka dała - resory to nie amortyzatory, a wół roboczy to nie LEXUS ani LAND CRUISER. Musicie uwierzyć na słowo, że każdy geodeta w tym kraju posiadając właśnie ten model auta w garażu, miałby banana na twarzy na samą myśl o wyruszeniu w deszczowy dzień do pracy w terenie. Dalsze opisywanie jest zbędne. To typowy wół roboczy o niepowtarzalnej w skali światowej renomie. Tu nie ma półśrodków. To nie jest komfortowe limo z napędem na cztery felgi. To jest samochód, który nas wiezie do ciężkiej pracy w terenie i nas tam na 100% dowiezie. 

Dlatego sprzedano go już miliony sztuk.

TAK, zgadza się, odliczymy od niego całe 23% podatku od towarów i usług.

Był również LEXUS UX250h



To najmłodsze dziecko Lexusa można było zobaczyć przedpremierowo. 

Nowy crossover łączy w sobie nowoczesny napęd hybrydowy z przestronnym wnętrzem i optymalną wielkością samochodu, czyniąc z niego idealnego miejskiego SUV'a. Byłam, widziałam i siedziałam za kierownicą. Przejechać się jeszcze nie pozwolili. Nawet pan Pertyński ma zakaz publikowania testów, które już oficjalnie nagrał. 



Rozumiem i poczekam.

Osoby, które niespecjalnie lubią podwyższony poziom adrenaliny, mogły w czasie naszych jazd w terenie skorzystać z profesjonalnej lekcji gry w golfa pod czujnym okiem instruktora. Tu nawet się nie rozwodzę, bo zdecydowanie bliżej mi do emocji z benzyną w tle niż latanie z kijem za piłką po zielonych hektarach.

Nie tym razem.  




Dodatkowo w miłych okolicznościach tarasu z widokiem na pole golfowe, wszyscy uczestnicy imprezy mogli raczyć się cateringiem. Organizator nie zawiódł w tym zakresie nikogo z przybyłych gości. Był subtelny fingerfood, swojski chlebek ze smalcem oraz różnorodne dania z grilla. 

Oczywiście można było również ugasić pragnienie i tutaj wybór był również obfity.




Tytułem podsumowania trzeba oddać organizatorom, że impreza była nad wyraz udana. Prezentacje modeli, off-road, gra w golfa i bardzo dobre jedzenie wszystko na duży plus.  

Ja bezkreśnie zauroczyłam się off-roadem w stylu DO or DIE, ale o tym w kolejnym artykule ...

Dziękuję serdecznie za zaproszenie.

Komentarze

Copyright © Fancy Life Lover