KREW i WODA czyli fine dining by MARIUSZ PIETERWAS!



Na tle dynamicznie rozwijającego się i tętniącego życiem niemal w każdej uliczce - Gdańska, Gdynia na pierwszy rzut oka prezentuje się dość spokojnie, a nawet można powiedzieć, że nieco biednie. Swojego uroku nabiera dopiero po pewnym czasie gdy zaczynamy ją odkrywać i odnajdujemy miejsca nowe, ciekawe, a nawet inspirujące. Niewątpliwie jednym z nich jest gastronomiczny zaułek dla smakoszy czyli restauracja KREW & WODA prowadzona przez małżeństwo Martę i Mariusza Pieterwas.


Działająca już (albo tylko) pięć lat restauracja zdążyła zdobyć wiele prestiżowych nagród i wyróżnień (w tym aż trzy Żółtego Przewodnika Gault-Millau Polska), jak również 380 recenzji na tripadvisor.pl.  Zdecydowana większość tych ocen jest kategoryzowana jako doskonała i bardzo dobra, dzięki czemu "Krew i Woda" zyskała tytuł Travellers' Choice 2020 - nagrody, która od 2002 roku przyznawana jest przez podróżnych wyłącznie miejscom wyjątkowym. 

Wszystko to za sprawą znakomitego szefa kuchni i właściciela w jednej osobie czyli, Mariusza Pieterwasa. To właśnie z uwagi wyjątkową kombinację talentu i kunsztu restauratorskiego tego duetu z Gdyni - postanowiłam przejechać 600km by przekonać się o tym organoleptycznie. 

WNĘTRZE

Jest absolutnie bezpretensjonalne. Całość skupiona na otwartej kuchni, gdzie raz po raz pojawiają się ogień i para za którą znikają kucharze. Na ścianach dumnie wiszą wszystkie nagrody, dyplomy i wyróżnienia, które przez lata zdążyły je prawie zapełnić. Bar obfituje w półki pełne alkoholi z różnych stron świata. Całość jest jasna i przestronna gdyż lokal zajmuje niemalże cały parter rogu kamienicy u zbiegu ulic Abrahama i Armii Krajowej. Jest też ogródek z kilkoma stolikami jednak na mój gust jest zbyt blisko ulicy aby z niego korzystać.

MENU

Jak sama nazwa restauracji wskazuje, menu skupia się głównie wokół KRWI czyli mięsa oraz WODY odnoszącej się do owoców morza. Opiera się ono na 20-letnim doświadczeniu szefa kuchni, który pracował w wielu europejskich restauracjach, których część była wyróżniona gwiazdkami Michelin. To również inspiracje zaczerpnięte z licznych podróży, które małżeństwo dość często odbywa po całym świecie. Kartę otwierają dania specjalne: ostrygi, homar kanadyjski, steki z polskiej i argentyńskiej wołowiny w różnych kombinacjach. Dostępne są również zakąski, a wśród nich "spécialité de la maison" czyli wątróbki drobiowe w czerwonym winie, tak bardzo chwalone przez gości na TripAdvisor. 


Mój wybór jak zwykle w miejscu, któremu obdarzam zaufaniem, padł na surowiznę czyli tatar z tuńczyka oraz małże holenderskie. Te skorupiaki to dla mnie niezapomniany smak dzieciństwa, spędzonego w Brukseli. Na słynnej na cały świat Rue des Bouchers unosi się specyficzny zapach "zupy mulowej" oraz podawanych do niej frytek i białego wina. W "Krew i Woda" ten przysmak serwowany jest w kilku wersjach różniących się od siebie dodatkami. Możemy wybrać wśród opcji: hiszpańskiej z chorizo, włoskiej z parmezanem, francuskiej z białym winem, tajskiej na mleku kokosowym albo na wywarze homarowym z koniakiem. 


Jeżeli "mule inne robale wodne" to niekonicznie "wasza bajka", to do wyboru pozostają: linguine z kurczakiem, ravioli z łososiem lub curry z wołowina. Osoby na diecie wegańskiej również mogą wybierać spośród wielu ciekawych pozycji np. risotto z grzybami (mun, Shitake, borowik) i pastą truflową.

Jest również menu tablicowe czyli krótkie sezonowe serie utrzymane w konwencji restauracji czyli głównie mięso i owoce morze.

OBSŁUGA

To integralna część każdej restauracji. To od jej zachowania, wiedzy i podejścia do gościa, bardzo często zależy finalne wrażenie jakie restauracja na nas pozostawi. Dobre jedzenie to czasami o wiele za mało. Kelnerki w Krew i Woda są ale ich nie ma taki rodzaj dyskretnej i profesjonalnej obsługi zapewnia personel. Doskonale zorientowane w menu, pomagają dobrać odpowiednie danie nowoprzybyłym, zachęcają do wypróbowania nowości stałym bywalcom. 


Ja osobiście wchodząc do lokalu zawsze zwracam uwagę na reakcję obsługi. Jeżeli wita mnie niczym niewymuszony uśmiech, a nie niemalże dźwięk "wywracania oczami", że znowu ktoś przyszedł i będzie dupę zawracał, to zawsze jest to w moim odczuciu najlepszy prognostyk. Rozumiem też, że w miejscowościach turystycznych w okresie weekendów/wakacji przy klęsce urodzaju gości, ciężko trzymać fason i się cieszyć na widok kolejnych, często bardzo trudnych i roszczeniowych klientów. To zadaniem obsługi jest ujarzmić "bombelki" roznoszące lokal, podyskutować z ojcem rodu o właściwej temperaturze gotowania homara oraz bronić interesów firmy przy rozliczaniu rachunku końcowego. 

Załoga Krew i Woda staje na wysokości zadania o czym mogłam się przekonać personalnie. Chociaż w moim przypadku ani nie musiały pacyfikować mojego zstępnego, ani dyskutować o teorii gotowania, jak również reanimować przy płaceniu rachunku.

100% profesjonalizmu! 

CENY

Drogo? To kwestia względna. Zawsze można zjeść taniej ale i dużo, dużo drożej. Wybierając się do restauracji tego typu musimy się liczyć z kilkusetzłotowym rachunkiem. Zwłaszcza w sytuacji kiedy chcemy zjeść więcej niż tylko jedno danie, a wszystko to popić dobrym winem to raczej już norma.  Jeżeli za ceną potrawy stoi jakość i świeżość produktu, piękne podanie oraz wyśmienity smak oraz najwyższej jakości obsługa, to dla mnie nie ma żadnego problemu. 

Gorzej jeżeli za bajońskim rachunkiem nie stoi nic poza chwilową popularnością danego lokalu tłumnie odwiedzanego przez #foodies. Takich miejsc jako "gastrofil" spotkałam już wiele, zarówno w Polsce i jak i na świecie

Na szczęście w "Krew i Woda" do nich nie należy. 

CELEBRYCI

Jak każda restauracja z wykwintym jedzeniem i ciekawą lokalizacją również "Krew i Woda" przyciąga do siebie znanych i lubianych. Sprzyjają temu m.in. bliskie sąsiedztwo Teatru Muzycznego im. Danuty Baduszkowej czy coroczny Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni właśnie.

Częstym gościem jest tutaj Jakub Wojewódzki, możemy też spotkać Bartłomieja Topę, Wojciecha Smarzowskiego, Tomasza Sapryka oraz wielu takich, którzy nie uwieczniają się na pamiątkowych zdjęciach. Większość z tych osób pozostaje w przyjacielskich relacjach z właścicielami, którzy nie opierają swojego marketingu na "celebrytach", zapewniając im tym samym spokój przy spożywaniu posiłku. Bez asysty paparazzich czy nękających o zdjęcie fanów. 

Jak wiadomo nikomu nie je się komfortowo w błysku fleszy nawet tym mniej popularnym.


Komentarze

Copyright © Fancy Life Lover