VITKAC.COM czyli plac zabaw dla BOGATYCH!


     Warszawa, Bracka 9 to adres, którego nie trzeba przedstawiać nikomu, kto choćby w minimalnym stopniu uważa się za "fashion victim". To budynek, w którym na przestrzeni pięciu piętr w otoczce przepychu i dobrego smaku jednocześnie, skumulowano sto procent szczęścia dla wszystkich entuzjastów dóbr luksusowych. 

O czym mowa? 

Oczywiście o domu handlowym VITKAC.

.
Lokalizacja oraz nazwa tego obiektu nie są ani trochę przypadkowe. To tutaj, w ścisłym centrum Warszawy w latach, w których galerie handlowe nie przejmowały jeszcze władzy nad umysłami kupujących, znajdowały się najlepsze i najdroższe sklepy w stolicy. Eleganckie butiki z odzieżą, butami i dodatkami, w których zakupy robili nie tylko warszawiacy ale i przyjezdni z całego kraju.  

Na Brackiej 23 natomiast przez część swojego życia mieszkał literat, filozof, malarz i skandalista Stanisław Ignacy Witkiewicz. Bardziej znany odbiorcom swojej wyjątkowej twórczości jako Witkacy. To właśnie jego pseudonim artystyczny posłużył właścicielom budynku Wolf, który po wielu kontrowersjach powstał w miejscu Pawilonu Chemii, do nazwania tego przybytku luksusu VITKAC właśnie.


źródło: vitkac.com

Już sam budynek mocno odstaje od sąsiadujących z nim PRL'owskich straszydeł, które jeszcze bardzo dobrze pamiętają pochody pierwszomajowe z Bierutem maszerującym na ich czele. 

Projekt pracowni architektonicznej Kuryłowicz & Associates jest absolutnie fantastyczny i dopracowany w każdym, możliwym dla siebie szczególe. Jego czarna, połyskująca bryła to połączenie betonu architektonicznego, granitu, stali nierdzewnej, kwarcu oraz drzewa egzotycznego. W całokształcie dają one niesamowity efekt wizualny. Zarówno w dzień jak i w nocy budynek prezentuje się wyjątkowo okazale.  

Pomimo, że przez 9 ostatnich lat, czyli od momentu otwarcia VITKAC'a w listopadzie 2011 roku jego obecność mieszkańcom Warszawy nieco spowszedniała. Tak na przyjezdnych przechodniach ciągle robi bardzo duże wrażenie. Część z nich staje nieruchomo przed budynkiem z wyrazem twarzy, na której mocno rysuje chęć okrzyku:  


"Marian! Tu jest jakby luksusowo"*


źródło: vitkac.com

A luksusowo jest i to bardzo. Nie ma w Polsce, drugiego takiego sklepu, który w swojej ofercie skupiałby aż dużą liczbę marek premium. To tutaj znajdziemy jedyne w Polsce  butiki Louis Vuitton czy Gucci, które zajmują w Vitkac'u aż dwupiętrową przestrzeń, oferując swoim klientom szeroką gamę kultowych torebek z monogramem, buty, dodatki oraz wyszukaną odzież. Dzięki temu nie musimy już jeździć po zakupy do Berlina czy Wiednia.


Jeżeli nie jesteśmy zbytnimi fanami powyższych, to do wyboru mamy jeszcze kilkadziesiąt innych, równie prestiżowych firm. Wszystkie rozmieszczone tematycznie w działach damskich i męskich na dwóch osobnych kondygnacjach. 

Całość ekspozycji jest podzielona na przestrzenie dedykowane poszczególnej marce wraz ze wszystkimi identyfikującymi ją znakami graficznymi oraz odpowiednio dobraną kolorystyką. 

Szczególną uwagę przykuwa stoisko Phlipp Plein, kontrowersyjnego Niemca, który zasłynął z t-shirtów, butów i dodatków w logo z bogato zdobionej trupiej czaszki.



Bez względu na nasze indywidualne preferencje względem ulubionych marek premium, wizyta w tym sklepie będzie jednoznaczna z drenażem portfela lub wyżyłowaniem karty kredytowej do jej absolutnego zera ostatecznego. 

Zabawa w "high fashion" jest niewątpliwie drogim hobby, a bycie na ciągłym topie wymaga licznych finansowych poświęceń. 

Przykładem może być swobodne nabycie super modnego, rudego sweterka marki Gucci w pyszczki myszy Miki, w kwocie bagatela 4309zł. Czynność ta, moim skromnym zdaniem, wymaga od takiego kupującego, posiadania dość sporego dystansu do problemów życia codziennego. 



Z uwagi na wyrafinowaną ofertę produktową tego domu handlowego, w jego wnętrzu możemy spotkać dość ściśle określoną grupę docelową klientów. Klasa biznes, obcokrajowcy oraz panie i panowie z serii: "jakie twoje braki stara zakryć się ta metka". **

Raczej nie znajdziemy tu nikogo z przypadku, a nawet jeżeli ktoś taki na sali sprzedażowej się pojawi to obsługa tzn. "doradcy klienta" swoim gestem, słowem i postawą niewerbalną jasno dadzą mu do zrozumienia, że jego obecność jest tu kompletnie zbędna. 

Nie wiem jak Was, ale mnie zawsze zastanawiało, jak to jest, że w Polsce, "ładna pani sklepowa w luksusowym butiku", zarabiająca na rękę mniej niż koszt najtańszych butów na półce w tymże sklepie, już w drzwiach ocenia czy nas stać i będzie miła, czy nas skreśli jako potencjalnych klientów i będzie ignorować. Niebywałe jest również to, że sytuacje takie jak opisana ciągle jeszcze w kraju nas Wisłą się zdarzają. 
Jakoś dziwnie nie doświadczymy ich w Paryżu, Mediolanie czy Londynie. Nie wspomnę już o Stanach Zjednoczonych, gdzie w rozciągniętym podkoszulku i japonkach z Walmart'a, wchodząc prosto z plaży do butiku Chanel, zostałam "przejęta" przez dwie przemiłe panie ekspedientki, które pokazały mi całą ofertę okularów przeciwsłonecznych, które chciałam kupić, a mocno na to nie wyglądałam, nową kolekcję torebek oraz wszystkie klapeczki przy okazji, bo jak stwierdziły te moje jakoś tak średnio szykowne i przypadły im do gustu. 
Po dziś dzień w rocznicę tego wydarzenia dostaję kartkę wprost ze słonecznych Hawajów z podziękowaniem za zakupy u nich. O ile dobrze pamiętam rachunek nie przekraczał wtedy nawet 400 dolarów, co jak się z pewnością dobrze orientujecie na panujące warunki cenowe w Chanel, to takie tam grosze.

Można? Można.

Podobnie jest w całym USA, zaczynając od Rodeo Drive w Beverly Hills skończywszy na 5th Avenue w Nowym Yorku. Na każdej z tych ulic możemy bez lęku wejść np. do Hermes'a, pooglądać, poprzymierzać i finalnie nic nie kupić, a i tak być mile obsłużonym. 

I nie chodzi tu o przesadne włażenie w d..., bo jak wiadomo nieszczere "jak Pani w tym ślicznie", też jest mocno irytujące na dłuższą metę.



Dlatego duża prośba do właścicieli i managerów sklepów typu premium - nie oceniajcie swoich klientów po wyglądzie, bo możecie się bardzo zdziwić. Nie każdy jest rozpoznawalną WAG, która lekką ręką potrafi wydać kilkadziesiąt tysięcy na męską torebkę  - kopertówkę taką jak ta od Bottega Venetta, w prezencie dla męża piłkarza. 

Niektórzy potrzebują nieco więcej czasu aby taki czy inny zakup poczynić, a stan portfela nie ma z tym nic wspólnego. Jeżeli zniechęci ich obsługa, to już nigdy do Was nie wrócą korzystając w zamian z bogatej oferty butików internetowych z całego świata. Gdzie często nabycie poszczególnych produktów wychodzi dużo taniej niż w rodzimym kraju. 

Niemniej szkoda by było aby sklepy stacjonarne, które mają swój niesamowity klimat i urok, znikały z głównych ulic na rzecz tych on-line, tylko i wyłącznie dlatego, że są nierentowne z powodu braku klientów wypłoszonych przez obsługę. Osobiście znam kilkadziesiąt takich przypadków w Katowicach, Krakowie czy Warszawie właśnie.


Słowem podsumowania, wszystkim bardzo serdecznie polecam wizytę na Brackiej 9, nawet jeżeli nie w celach stricte zakupowych, to z pewnością dla wrażeń estetycznych. 

Natomiast tym którzy mają dużą ochotę skorzystać z oferty sklepu ale nie mają czasu na wycieczki do stolicy, wychodzi naprzeciw szeroka gama produktów dostępnych w sklepie on-line. Wysyłka trwa kilka dni i jest całkowicie darmowa podobnie jak zwrot. Dla lubiących promocje i sezonowe obniżki cen, kilka razy w roku sklep proponuje nawet do -80% na wybrany asortyment!

         Dla wszystkich tych, którzy mody i designu jakoś niespecjalnie lubią, na piątym piętrze znajdzie się inna forma konsumpcji czyli tej przyjemnej dla ciała, a nie dla ducha -  restauracja Concept 13 z absolutnie zachwycającym wnętrzem i  wspaniałym widokiem na miasto. 

Jakie jest jedzenie i co mnie urzekło w niej najbardziej, to temat na kolejny wpis na blogu.

źródło: likusrestauracje.pl
* cytat z filmu "Galimatias czy kogel mogel II" - reż. Roman Załuski 1989
** fragment tekstu piosenki "W piątki leże w wannie" - Taco Hemingway 2019

Komentarze

  1. Przy najbliższej okazji zajrzę. Najpewniej do C13 😁

    OdpowiedzUsuń
  2. Biedny nie jestem, raczej "górne 10%" w Polsce. Ale mimo to nie lubię takich miejsc i czuje się w nich głupio. Może dlatego, że uważam za głupotę wydawanie 4k na sweterek z myszką miki? W ogóle na jakikolwiek ciuch, oprócz może garnituru i oczywiście ciuchów motocyklowych, bo na tym nie oszczędzam. Za cenę tego sweterka mogę mieć porządna kurtkę, która może uratować mi życie/zdrowie.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Copyright © Fancy Life Lover